piątek, 31 sierpnia 2018
czwartek, 16 sierpnia 2018
„CZARNY AMULET” Adam Faber
„(...)możesz wchodzić z jednej roli w drugą, i kolejne. Ważne, abyś w każdą wniósł część siebie. Ostatecznie nikt z nas nie rodzi się po nic innego, jak tylko po to, by być sobą, najprawdziwszą wersją siebie.”

Gdy tak teraz myślę o tej książce to sądziłam, że sam tytułowy przedmiot będzie przewijał się w niej baardzo często stając się głównym wątkiem i myliłam się, co jak dla mnie daje książce dodatkowe punkty.
Okej, historia w drugiej części nabiera tempa. Już nie czytałam jej czując tak ogromną monotonie, jaka towarzyszyła mi przy jej poprzedniczce. Pochłonęłam ją o wiele szybciej, w kilka dni! Brawo ja! W pewnym momencie sama się pogubiłam i nie byłam pewna, czy aby na pewno otaczający Kate ludzie są dobrzy i jak ona zaczęłam szukać spisku we wszystkich, omijając osoby, które naprawdę były niebezpieczne.
czwartek, 2 sierpnia 2018
„KSIĘGA LUSTER” Adam Faber
"Odwaga bywa płocha. Dobrze jej nie wypuszczać, gdy już raz się ją schwyta."
Wreszcie zabrałam się za napisanie czegoś o tej książce. Przyznam się, że długo
z tym zwlekałam, nie do końca pewna swojej opinii, która ciągle ulegała zmianom.
Kilka razy mocno zastanawiałam się, czy aby na pewno czytam to samo co osoby,
które tak wychwalały kroniki. Chyba nikt nie wspomniał o żadnych minusach, jednak kilka z nich ja postanowię wam przybliżyć.
Historia Kate, która została mianowana żeńskim odpowiednikiem Harry'ego Pottera
nie wywarła na mnie aż tak wielkiego wrażenia, jakiego spodziewałam się po
przeczytaniu recenzji innych. Książka opowiada o młodej, początkującej
czarownicy przypadkowo dołączającej do świata magii i ferze Fionie - dwójce magicznie połączonych przeżywających razem
niebezpieczne przygody w Jaarze. Z czasem wychodzą jednak na jaw rzeczy,
których nikt się nie spodziewał, a z pozoru błahe decyzje stają się ogromnym
brzemieniem, które ciąży na naszych bohaterach nie dając im chwili wytchnienia.
Nie chcę wam za dużo zdradzać z fabuły, żeby przypadkiem czegoś nie
zaspojlerować, co mam w zwyczaju robić (często nieumyślnie, słowo!).
niedziela, 22 lipca 2018
„KORALINA” Neil Gaiman
„Koty nie mają imion (...). Wy, ludzie, macie imiona. To dlatego, że nie wiecie, kim jesteście. My wiemy, kim jesteśmy, więc nie potrzebujemy imion.”
Zbierałam się już jakiś czas do napisania tej recenzji, ale lenistwo (głównie seriale) ciągle zwyciężało. W każdym razie, skończyłam już oglądać serial, więc wzięłam się za nadrabianie zaległości, w tym napisanie recenzji tej cudownej książki. 😍
„Koralina” Neila Gaimana zdecydowanie należy do książek, do których będę wracać z wielką przyjemnością. Opowiada o młodej dziewczynce, tytułowej Koralinie, często błędnie nazywanej Karoliną. Razem z rodzicami wprowadza się do nowego domu, którego kupili jedynie część. Poznaje niezwykłych i szalonych sąsiadów - potrafiące wróżyć byłe aktorki mieszkające na parterze oraz zamieszkującego poddasze staruszka zajmującego się tresurą mysiego cyrku. Dziewczynka uwielbia wyprawy badawcze, podczas jednej z nich odkrywa tajemnicze drzwi w salonie, które jak się później okazuje, nie są zwyczajnymi drzwiami chowającymi jedynie mur z czerwonych cegieł. To one, a raczej to, co kryją, są prowodyrem wydarzeń, które mają nadejść i wystawić dziewczynkę na niebezpieczną próbę.
poniedziałek, 9 lipca 2018
„BYŁ SOBIE PIES” W. Bruce Cameron
„Ludzie są dużo bardziej skomplikowani od psów i mają dużo ważniejszy sens życia. Ostatecznym zadaniem psa jest być przy nich, trwać u ich boku bez względu na wszystko, nieważne jak potoczy się ich życie. Teraz mogłem jedynie dać mojemu chłopcu pociechę i zapewnić, że w tych ostatnich chwilach nie jest sam, że troszczy się o niego pies, który kocha go bardziej niż cokolwiek na świecie.”
Dzisiejszą recenzję zaczniemy nieco długim, ale jakże pięknym cytatem. Bo co lepszego może nas spotkać w życiu od przyjaciela na dobre i złe, który zawsze będzie przy nas, niezależnie od tego, co mu powiemy, czy nawet zrobimy?
„Był sobie pies” zdecydowanie należy do książek, przy których uroniłam nie jedną łzę, bez znaczenia, czy czytałam ją po raz pierwszy, drugi, czy oglądałam ekranizację. Autor przedstawił nam życie oczami psa, który nie zawsze miał lekko, ale mimo wszystko nigdy się nie poddał i dążył do spełnienia swojego sensu życia, dobro innych stawiając ponad własnym.
poniedziałek, 2 lipca 2018
„DZIEWCZYNKA, KTÓRA WYPIŁA KSIĘŻYC” Kelly Barnhill
„Tak. W tym lesie mieszka wiedźma. Mieszka tam od zawsze. Nie, nie widziałam jej. Nikt jej nie widział. Od wielu lat. Zrobiliśmy, co tylko możliwe, żeby nigdy jej nie zobaczyć. Możliwe, choć straszne.”
Czy wiedźma mieszkała tam naprawdę? Odpowiedź na to pytanie znali jedynie nieliczni, jednak nawet oni nie wiedzieli, że nawet najgorsze kłamstwo ma w sobie ziarno prawdy.
Mieszkańcy Protektoratu prowadzą marne, pełne bólu życie. Co roku muszą oddać Radzie Starszych najmłodsze dziecko z wioski, które w lesie zostanie złożone w ofierze straszliwej wiedźmie. Wierzą, że tylko w taki sposób są w stanie uchronić się przed jej gniewem i karą dla nich wszystkich. Chmura smutku od setek lat wisi nad miastem, spowijając je mgłą blokującą nawet najmniejsze promienie słoneczne. Miasto Smutków nieświadomie karmi potwora, który czyha na nich pod najmniej spodziewaną postacią.
Czy wiedźma z lasu istnieje? Owszem, ale myślę, że „nieco” różni się od tej z opowieści. Razem z nią mieszka Wprost Olbrzymi Smok Fyrian (gołębich rozmiarów, jednak Wprost Olbrzymi sercem) oraz bagienny potwór Glerek. Jednak czy wszystkie historie o niej są prawdziwe, czy może najzwyczajniej w świecie ją z kimś pomylono, przypisując cudze winy?
Subskrybuj:
Posty (Atom)