„(...)możesz wchodzić z jednej roli w drugą, i kolejne. Ważne, abyś w każdą wniósł część siebie. Ostatecznie nikt z nas nie rodzi się po nic innego, jak tylko po to, by być sobą, najprawdziwszą wersją siebie.”

Gdy tak teraz myślę o tej książce to sądziłam, że sam tytułowy przedmiot będzie przewijał się w niej baardzo często stając się głównym wątkiem i myliłam się, co jak dla mnie daje książce dodatkowe punkty.
Okej, historia w drugiej części nabiera tempa. Już nie czytałam jej czując tak ogromną monotonie, jaka towarzyszyła mi przy jej poprzedniczce. Pochłonęłam ją o wiele szybciej, w kilka dni! Brawo ja! W pewnym momencie sama się pogubiłam i nie byłam pewna, czy aby na pewno otaczający Kate ludzie są dobrzy i jak ona zaczęłam szukać spisku we wszystkich, omijając osoby, które naprawdę były niebezpieczne.