piątek, 31 sierpnia 2018

„SIEDEM BRAM” Adam Faber

„Ze wszystkich stron może przyjść śmierć albo zwycięstwo. Dawni wrogowie stać się mogą przyjaciółmi, łącząc ze sobą skłócone światy. Ty już wiesz, co robić. Masz przy sobie wszystko, by zbudować potęgę. Dwie odlegle dusze spotkają się w tym królestwie, a tam, gdzie zawrą unię, tryśnie nowe źródło życia dla wszystkich ferów.”

Jednak czy Thurisaz, królowa Tir-na-Nog, wiedziała co robić?

Zapowiadają się ciężkie, mroczne czasy, które na pewno zmienią jak dotąd podzielony przez waśnie i spory toczące się od niepamiętnych czasów Jaar. Przestaje on być już tak pięknym, beztroskim miejscem jak kiedyś. Siły o wiele potężniejsze i starsze niż można przypuszczać, chcą na nowo rządzić światem. Odwiecznie walczące ze sobą krainy będą musiały wybrać co jest ważniejsze- czy walka między sobą, czy może z niebezpieczeństwem, które rośnie w siłę i tylko czeka na odpowiedni moment do ataku, by siać spustoszenie i niezgodę?

„Będąc tam, jest się zarazem i tutaj, bo jedno jest serce krainy ferów.”

Tylko nieliczni popierali tę refleksję lub chociażby w najmniejszym stopniu w nią wierzyli. Może zacznijmy od początku, bo nawet nie wyjaśniłam wam, o co w tej całej gmatwaninie chodzi. W tajemniczych okolicznościach tuż przed ślubem z księciem Elphame znika Fione ỳl Maas. Jest to wieść mrożąca krew w żyłach, jednak kochająca rodzina, a przede wszystkim Strażnicy Żywiołów nie są w stanie bezczynnie siedzieć i czekać na powrót ewidentnie uprowadzonej dziewczyny.
Z pomocą przychodzi Babcia Annwynn, nieco dziwaczna staruszka o potężnej mocy wieszczki.

Dwie ekipy poszukiwawcze wyruszają na ratunek Fione. 
Jedna z nich- Strażników Żywiołów pod przywództwem Kate udaje się za radą babci przez siedem bram, by dotrzeć do serca Elphame.
Druga zaś, pod czujnym okiem Badb udaje się prosto do Tir-na-Nog, gdzie musi przebywać Fione. Lekceważą tym samym przepowiednie Annwynn, chcąc na własną rękę odnaleźć uprowadzoną ferinię.

Nikt nie był w stanie przewidzieć tego, co tak naprawdę się stało i co najważniejsze- co się jeszcze wydarzy.

„Czasem, żeby dotrzeć do celu, trzeba iść w odwrotnym kierunku. Wierz mi, że nie będziesz pierwszym, który tak robi.”

Też czasem tak robicie? Nie? Tak, ja też nie, myślę, że to dość normalne, że chcemy się dostać do celu najbezpieczniejszą, najkrótszą drogą. Nie o to chodziło Babci. Według niej, aby znaleźć Fione należało iść w przeciwnym kierunku do tego, w którym się znajduje. Większość, tak jak Badb ją wyśmieje i zrobi po swojemu. Jakaś mniejsza część się zastanowi, czy przypadkiem nie ma w tym jakiegoś sensu i mimo obaw zaufa jej, robiąc to, co poleci. 

Fabuła miejscami wydawała mi się niezbyt logiczna, może właśnie przez sam fakt tej podróży przez bramy i samych rzeczy towarzyszących przechodzeniu ich. Kilka razy musiałam chwilę pomyśleć lub przekartkować książkę, by mniej więcej zrozumieć o co chodzi, czy chociażby wiedzieć kto jest kim, bo w pewnym momencie bohaterów było duuużo.
Bardzo odpowiedzialne zadanie spadło na szóstkę młodych osób, jeszcze nie do końca świadomych swoich możliwości. Musieli chronić kamienie o ogromnych mocach, których pragnęła nie jedna istota.

Kroniki zyskały w moich oczach, naprawdę. Z każdą kolejną częścią stawały się coraz lepsze. Mam nadzieję, że czwarta część będzie jeszcze lepsza, bo koniec trzeciej brzmi obiecująco, na dobre rozbudzając moją ciekawość.
Swoją drogą, przeczytałam opis czwartej i mam ochotę wymazać to z pamięci, boo jednak wolałabym nie wiedzieć, co postanowi zrobić Kate. :/
Te opisy to okropieństwo- mówię po raz trzeci, gdy dostanę w swoje łapki część czwartą powiem i po raz czwarty. :D
Coraz mniej mi przeszkadzała czasem wyraźna inspiracja innymi, znanymi seriami fantastycznymi. Chyba za bardzo ciekawiło mnie to, jak bohaterowie sobie poradzą i nie miałam czasu na marudzenie. 

Jedna rzecz w kronikach nigdy nie ulegnie zmianie, a mianowicie przepiękne okładki, które zawsze nawiązują do treści i są po prostu śliczne miejscami odbijając światło. Uwielbiam książki w takich grubych oprawach! Co tu dużo mogę o nich mówić, chyba podbijają serce każdego i z wielkim trudem jesteśmy w stanie przejść obok nich obojętnie.

Chyba nie mogę już wam za dużo nowości powiedzieć, nie chcąc powtarzać niektórych rzeczy z poprzednich recenzji.
Siedem bram to bezapelacyjnie mój faworyt, jeśli chodzi o kroniki. Z wielkim smutkiem czytałam epilog, mając tym samym świadomość, że jeszcze muszę trochę poczekać, by przeczytać następną część.
Myślę, że mimo mojego marudzenia, nie będę w stanie teraz zapomnieć o tej serii bez przeczytania czwartej części. Czy warto?  Książki zarówno dla młodszych, jak i starszych odbiorców, jeśli tylko lubią puścić wodze fantazji, ale myślę, że nie każdy da radę przez nie przebrnąć, nawet jeśli jest fanem tego typu książek.

Na zakończenie łapcie ostatnie zdanie epilogu- miejmy nadzieję, że osoba, do której były skierowane znajdzie to, czego szukała, ale i my trafimy do upragnionych celów.
Miłego dnia kochani. 💕

„Bo cele mają to do siebie, że prędzej czy później, bez względu na to, czy podąża się prostą drogą, czy przez kręty, mroczny labirynt, w końcu zawsze się ujawniają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
;