niedziela, 22 lipca 2018

„KORALINA” Neil Gaiman

„Koty nie mają imion (...). Wy, ludzie, macie imiona. To dlatego, że nie wiecie, kim jesteście. My wiemy, kim jesteśmy, więc nie potrzebujemy imion.”

Zbierałam się już jakiś czas do napisania tej recenzji, ale lenistwo (głównie seriale) ciągle zwyciężało. W każdym razie, skończyłam już oglądać serial, więc wzięłam się za nadrabianie zaległości, w tym napisanie recenzji tej cudownej książki. 😍

„Koralina” Neila Gaimana zdecydowanie należy do książek, do których będę wracać z wielką przyjemnością. Opowiada o młodej dziewczynce, tytułowej Koralinie, często błędnie nazywanej Karoliną. Razem z rodzicami wprowadza się do nowego domu, którego kupili jedynie część. Poznaje niezwykłych i szalonych sąsiadów - potrafiące wróżyć byłe aktorki mieszkające na parterze oraz zamieszkującego poddasze staruszka zajmującego się tresurą mysiego cyrku. Dziewczynka uwielbia wyprawy badawcze, podczas jednej z nich odkrywa tajemnicze drzwi w salonie, które jak się później okazuje, nie są zwyczajnymi drzwiami chowającymi jedynie mur z czerwonych cegieł. To one, a raczej to, co kryją, są prowodyrem wydarzeń, które mają nadejść i wystawić dziewczynkę na niebezpieczną próbę. 



To moje pierwsze spotkanie z autorem i zdecydowanie zaliczam je do udanych, od razu pokochałam jego styl pisania, tak cudowny i prosty w odbiorze. Ubolewam jedynie nad tym, że jest to straaasznie krótka historia, ma zaledwie sto stron. :(Jednakże bardzo szybko się ją czytało, skończyłam w przeciągu dnia, nie mogąc się oderwać. Każdy rozdział ma w sobie swego rodzaju magię, zachęca i nakręca czytelnika do czytania następnego i następnego bez chwili wytchnienia. „Koralina” to książka dla dzieci, jednak momentami sama czułam niepokój. Bojąc się o losy bohaterów, z zapartym tchem pochłaniałam kartkę za kartką, by przekonać się, co będzie dalej, czy im się uda, czy może wręcz przeciwnie, złe moce tym razem zwyciężą.

Jak dla mnie jest to idealna propozycja, gdy chcemy oderwać się od rzeczywistości. Porusza wiele problemów, z którymi mogliśmy się zmagać będąc w wieku zbliżonym do małej Koraliny. Brak zainteresowania ze strony zapracowanych rodziców, wielkie marzenia i ogromna motywacja do ich spełnienia, czy chociażby duża odpowiedzialność, która czasem spada na malucha, muszącego samodzielnie uporać się ze swoimi problemami.
Dzisiaj nieco krótszy wpis, długo mnie tu nie było :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
;